Skarga Piotr (1536–1612), jezuita, polemista religijny, hagiograf, nadworny kaznodzieja Zygmunta III. Ur. 2 II na folwarczku położonym na północ od Grójca, przy drodze wiodącej z miasteczka do wsi Kobylin, i należącym do jego rodziców: Michała i jego drugiej żony Anny ze Świętków. S. był ich najmłodszym dzieckiem; miał trzech braci: Franciszka, Mikołaja i Stanisława (ten ostatni został również jezuitą) oraz dwie siostry, z których Małgorzata poślubiła Stanisława z Czarnolasu, a druga (imienia jej nie znamy) wyszła za Stanisława Młotnego. Dziadem S-i był Jan Powęski, którego tradycja rodzinna czyniła współwłaścicielem wsi Powązki (Powęzki). Stanowiły one jednak królewszczyznę, nie mogło więc na ich terenie być posiadłości szlacheckich. H. Rutkowski przypuszcza natomiast, iż mogło chodzić o wieś Powązki koło Mszczonowa, zamieszkałą przez Powęskich, będących szlachtą zagrodową. Już w r. 1523 książęta mazowieccy, Stanisław i Janusz, nadali ojcu S-i, Michałowi, «mieszczaninowi z Grójca», rolę z łąkami oraz prawo budowy młyna. Zajmował się on także stawaniem w sądach, co miało mu wyrobić przydomek Skargi. Przydomek ten stał się z czasem nazwiskiem jednej z gałęzi tej rodziny (druga jej linia pozostała przy własnym). W r. 1593 brat S-i Franciszek, wystarał się u Zygmunta III oraz na sejmie o dyplom potwierdzający szlachectwo Skargów. Zmieniono w nim plebejskie nazwisko ich matki Świętek na Świętkowska.
W r. 1544 S. utracił matkę, w cztery lata później ojca i odtąd zapewne korzystał z pomocy materialnej braci. Po ukończeniu szkoły parafialnej w Grójcu, zapisał się 1 I 1552 na Uniw. Krak. (jako «Petrus Michaelis a Grodzyecz dioc. Gnesnensis»). Dwa lata studiów przyniosły mu tytuł bakałarza na Wydz. Filozoficznym. Uniwersytet opuścił w czerwcu 1555, aby objąć kierownictwo szkoły parafialnej przy kolegiacie św. Jana w Warszawie. Do obowiązków S-i należał nadzór nad całością spraw szkolnych. W październiku 1557 S. został wychowawcą Jana Tęczyńskiego (syna woj. lubelskiego Andrzeja), z którym wyjechał w r. 1560 do Wiednia. Po dwóch latach S. powrócił do kraju, ale bez Tęczyńskiego, który udał się w dalszą podróż po Europie. Po krótkim pobycie na dworze bpa kujawskiego Jakuba Uchańskiego, S. skorzystał z protekcji J. Tęczyńskiego, który polecił go arcybpowi lwowskiemu Janowi Tarle. Z jego to przypuszczalnie rąk otrzymał ok. r. 1564 święcenia kapłańskie, być może w przyśpieszonym trybie, za dyspensą.
S. rychło zyskał sobie rozgłos, przede wszystkim jako kaznodzieja katedralny. Swą gorliwością duszpasterską już wtedy wyróżniał się na tle duchowieństwa; dość rychło naraził mu się jednak zabiegami o beneficja. Już we wrześniu 1563 S. występuje jako proboszcz rohatyński; otrzymał przypuszczalnie to probostwo już w r. 1562 od dawnego wychowanka, J. Tęczyńskiego, który był starostą rohatyńskim. Natomiast konkurent S-i, ksiądz Jan Bejkowski uzyskał je od prawnego kolatora, którym był sam król. Spór S-i z Bejkowskim ciągnął się aż do r. 1565. Kolejny konflikt wywołało przyznanie S-dze przez kapitułę katedralną lwowską (w maju 1564) kanonii, do której pretendował także ks. Mikołaj Łęczyński; spór oparł się aż o sąd prymasa J. Uchańskiego, ale – jak się wydaje – Łęczyński przegrał sprawę. Zanosiło się więc na to, iż S. zostanie typowym duchownym tamtych czasów. Wielu biografów maluje go jako eleganckiego kanonika, wrażliwego na pokusy tego świata (o czym sam S. napomykał zresztą w swoich późniejszych pismach). W związku z otrzymaniem kanonii S. zrezygnował (w grudniu 1564) z probostwa rohatyńskiego. W marcu r.n. został kanclerzem lwowskiej kapituły, co wiązało się z obowiązkiem reprezentowania jej na zewnątrz. Urząd ten sprawował do maja 1566, po czym wyjechał ze Lwowa na dwór Jana Krzysztofa Tarnowskiego do Gorliczyna pod Przeworskiem, gdzie objął urząd kapelana nadwornego. Jak przypuszczają niektórzy biografowie S-i, powodem opuszczenia Lwowa mógł być konflikt z ks. kanonikiem Janem z Trzciany (Arundinensisem), któremu S. jako kanclerz udzielił nagany za gorszący tryb życia. Po jego śmierci (30 III 1567) S. powrócił do Lwowa i objął po nim obowiązki kaznodziei katedralnego. Kapituła nie przestała go zresztą uważać za swego członka, żądając jedynie, aby w zamian za regularnie wypłacane benficja jeździł w jej imieniu w razie potrzeby na synody oraz sejmy. We Lwowie musiano cenić nie tylko talent krasomówczy S-i, ale i jego znajomość retoryki, skoro powołano go na jednego z rozjemców w głośnym sporze Benedykta Herbesta z innymi filologami na temat stylu Cycerona.
S. dość rychło opuścił Lwów, wyjeżdżając pod koniec października 1568 do Wiednia, skąd udał się do Rzymu z zamiarem wstąpienia tam do jezuitów. Właściwy cel swojej podróży początkowo ukrywał twierdząc, iż udaje się do stolicy chrześcijaństwa jedynie w celu pogłębienia wiedzy teologicznej. W tym też celu uzyskał od arcybpa lwowskiego Stanisława Słomowskiego roczne zwolnienie od obowiązków kapłańskich. Zamiar wstąpienia do Tow. Jezusowego miał S. powziąć już w czasie pobytu w Gorliczynie. Wg jednych przekazów była to samodzielna decyzja S-i, inne relacje mówią, że do tego kroku zachęcili go jezuici widząc, po pierwszych jego sukcesach misyjnych, że stanie się cennym nabytkiem dla zakonu. Jest wysoce prawdopodobne, iż pierwsze zetknięcie się S-i z nimi nastąpiło podczas pobytu w Wiedniu, gdzie jezuici posiadali od r. 1551 swą placówkę. J. Korewa przypuszcza, że S. usiłował dostać się do ich zakonu w r. 1564 i był jednym z dwóch kandydatów, którzy zimą 1564 rozmawiali w tej sprawie z przebywającym w Polsce czeskim jezuitą Baltazarem Hostoŭnskym (Hostovinusem). W styczniu 1569 S. przybył do Rzymu; nowicjat u jezuitów rozpoczął 2 II t.r., niezupełnie wyzbyty (jak później pisał) «ziemskich narowów». Choleryk, obdarzony porywczym charakterem, sporo musiał się nad sobą napracować, zanim dostosował się do obowiązujących w zakonie reguł dyscypliny i posłuszeństwa. W nowicjacie cieszył się jednak jak najlepszą opinią. Przełożeni przyznawali mu «doskonałe zdrowie, talent kaznodziejski, dar wymowy, umiejętność słuchania spowiedzi». Ze studiów rzymskich S. wyniósł znakomitą znajomość pism Ojców Kościoła oraz gruntowne opanowanie klasycznej łaciny. Poznał również rozmaite instytucje dobroczynne, które później starał się przeszczepić na grunt polski.
W r. 1571, po dwuletnim nowicjacie, S. powrócił przez Wiedeń, gdzie zatrzymał się na kilka dni (15–20 V), do kraju. Objął stanowisko wykładowcy oraz kaznodziei w kolegium jezuickim w Pułtusku. Z jego korespondencji wynika, że nie czuł się tu najlepiej, a i samą lokalizację kolegium uważał za niefortunną. Być może więc, że również w wyniku starań samego S-i w r. 1573 przeniesiono go do Wilna; zrazu był wicerektorem, tamtejszego kolegium jezuitów, a po jego przekształceniu w Akademię został 1 VIII 1579 jej pierwszym rektorem. Pochłonięty działalnością duszpasterską oraz polemiczną niewiele czasu poświęcał S. sprawom nowej uczelni. Wytknął mu to J. Carminata, wizytujący jesienią 1581 Akad. Wil. Dopiero w Wilnie został S. profesem czyli rzeczywistym członkiem Tow. Jezusowego. Tu też opublikował polemiczne rozprawy: Pro Sacratissima Eucharistia… (1576), Siedm filarów, na których stoi katolicka nauka o przenaświętszym Sakramencie Ołtarza… (1582) oraz Artes duodecim sacramentariorum seu zvingliocalvinistaraw…(1582). Polemika, jaką prowadził w nich z kalwińskim teologiem Andrzejem Wolanem, stała na ogół na wyższym poziomie niż dzieła innych pisarzy doby kontrreformacji. Z ambony występował jednak S. o wiele gwałtowniej; tak np. w r. 1581 miał wzywać bpa wileńskiego Jerzego Radziwiłła, aby był «na heretyki zaostrzonym słupem».
W wydanym również w Wilnie dziele O jedności Kościoła Bożego pod jednym pasterzem i o greckim od tej jedności odstąpieniu… (1577) włączył się S. do zabiegów o unię Kościoła rzymskokatolickiego z prawosławnymi. Książka ta stanowiła dzieło raczej pełnego temperamentu polemisty aniżeli zręcznego dyplomaty; całą winą za rozłam obarczał bowiem autor «Greków» (zwolenników Kościoła wschodniego), których wzywał do podporządkowania się zwierzchnictwu papieża z zachowaniem jednak pewnej odrębności w zakresie obrzędów. Końcowy rozdział książki przynosił syntetyczny skrót historii obu Kościołów, utrzymany «w charakterystycznej dla Skargowskiego pisarstwa tonacji czarno-białej» (S. Obirek). Drugie wydanie dzieła o unii ukazało się w r. 1590 w Krakowie pod nieco zmienionym tytułem (O rządzie i jedności Kościoła Bożego pod jednym pasterzem i o greckim i ruskim od tej jedności odstąpieniu). We wstępie S. przypominał królowi Zygmuntowi III, iż obowiązkiem władców chrześcijańskich jest, aby «do kościelnej jedności też pomagali». Pomoc tę S. wyobrażał sobie jako wywarcie nacisku administracyjnego (m.in. poprzez przywrócenie dawnych, dyskryminacyjnych ograniczeń) na prawosławnych, aby przystąpili do unii.
W r. 1579 ukazało się w Wilnie pierwsze wydanie książki, która w przedrozbiorowej Rzpltej najmocniej rozsławiła imię S-i, mianowicie Żywoty świętych Starego i Nowego Zakonu […], wybrane z poważnych pisarzów i doktorów kościelnych. Zostały one opracowane na zlecenie F. Sunyera, przełożonego polskiej prowincji jezuitów. S. w rekordowo szybkim czasie dokonał przeróbki sześciotomowej pracy niemieckiego hagiografa L. Suriusa (kartuza z Kolonii), skracając ją do wymiarów jednego, lecz obszernego tomu. S. czerpał także z prac innych hagiografów katolickich, od siebie dodając żywoty polskich świętych i błogosławionych. Dzieło S-i rychło zyskało olbrzymią popularność, co znalazło wyraz w 8 jego edycjach za życia autora, który je poszerzał i aktualizował w każdym kolejnym wydaniu oraz w ponad 20 wydaniach w następnych stuleciach. Żywoty świętych odpowiadały zapotrzebowaniu czytelniczemu, z którego istnienia szermierze kontrreformacji od dawna zdawali sobie sprawę. Znajdowano w nich wzorce moralne dla każdego stanu i wieku, kodeks postępowania («w złym przestrogę, w pokusach rozum») zgodny z ideałami potrydenckiego katolicyzmu. Przystosowując większość żywotów do potrzeb walki z protestantyzmem, S. umieszczał na ich końcu krótkie wyliczenie nauk «przeciwnych dzisiejszym heretykom». Już w Żywotach świętych, a jeszcze bardziej w późniejszych utworach S-i (z Kazaniami sejmowymi na czele) zaczął się frontalny atak S-i na renesansowy ideał życia. Nie własna przyjemność, lecz realizacja wysokich wymagań stawianych ludziom dążącym do świętości miała stanowić dla katolików zasadniczą normę postępowania. Żywoty zostały włączone jako lektura obowiązkowa do programu nauczania zarówno w kolegiach jezuickich, jak i w szkołach parafialnych. Stanowiły ulubioną lekturę kobiet i młodzieży, były też czytywane na głos analfabetom.
Z Wilna starał się S. rozwijać misyjną działalność, sięgającą daleko na wschód Rzpltej, co pociągało za sobą konieczność ciągłych wyjazdów. S. towarzyszył więc Stefanowi Batoremu w oblężeniu Połocka (sierpień 1579), po jego zdobyciu zaś otworzył tam (w r. 1581) dwie klasy wstępne kolegium jezuickiego, do których zgłosiło się jednak zaledwie pięciu uczniów. Również i w Inflantach, które na mocy rozejmu ze stycznia 1582 przypadły Rzpltej, napotkał mało podatny teren misyjny. Zwłaszcza mieszkańcy Rygi przyjęli jezuitów wrogo; dopiero pod naciskiem króla przekazali im kościół św. Jana, przy którym miało powstać kolegium zakonne, oraz drugą świątynię, p. wezw. św. Małgorzaty. Przełożonym tutejszych jezuitów i kaznodzieją polskim został S. Pod wrażeniem niechętnej postawy inflanckich protestantów, doszedł też rychło do wniosku, że jedyna szansa rekatolicyzacji tej prowincji polega na zastosowaniu przymusu wyznaniowego wśród luterańskiego mieszczaństwa oraz na umiejętnej propagandzie misyjnej wśród tamtejszych chłopów, tkwiących jeszcze częściowo w pogaństwie.
W r. 1584 władze zakonne, spełniając prośbę S-i, który tłumaczył, iż nie może pogodzić rozlicznych obowiązków (w tym funkcji rektora) ciążących na nim w Wilnie, przeniosły go do Krakowa. Został tam przełożonym domu zakonnego św. Barbary. W ówczesnej stolicy Rzpltej S. wykazał się zdolnościami organizacyjnymi, wytrwałością w dążeniu do celu, umiejętnością trafiania do serc i przekonań ludzkich. Zaczął od przeprowadzenia gruntownego remontu kościoła św. Barbary i budowy przy nim domu zakonnego. Przejawiał duże zrozumienie dla aktualnych potrzeb społecznych. Tak więc w r. 1584 założył w Krakowie Bractwo Miłosierdzia (w r. 1588 podniesione do rangi arcybractwa przez Sykstusa V), którego głównym zadaniem było przychodzenie z pomocą ubogim. Również z inicjatywy S-i powstało Bractwo św. Łazarza, roztaczające opiekę i ścisły nadzór nad żebrakami. Dla przeciwdziałania lichwie założył on w r. 1588, na wzór włoskich Montium Pietatis tzw. Komorę Potrzebnych (to jest potrzebujących), rodzaj banku i zarazem lombardu, ponieważ udzielała bezprocentowych pożyczek pod zastaw. Za przykładem Krakowa podobne instytucje powstały w innych miastach polskich. Już w r. 1589 S. utworzył przy warszawskiej kolegiacie św. Jana Bractwo Miłosierdzia, które prowadziło założony w r. 1591 szpital św. Łazarza, także ufundował szpital w Grójcu, zarządzany przez rodzinę Skargów.
Niemal do końca swej działalności pisarskiej S. ostro atakował panującą w Polsce tolerancję oraz wzywał do unieważnienia konfederacji warszawskiej «de religione» z r. 1573. Problemowi temu poświęcił m.in. kilka broszur, wydanych na przełomie XVI i XVII w., takich jak: Upominanie do ewanjelików (Kr. 1592), Proces konfederacjej (Kr. 1595) czy Discurs na confoederacją (Kr. 1607). Konfederację warszawską określał w nich mianem «dzikiego», «piekielnego», «wilczego» i «tyrańskiego» prawa, szlachcica zaprowadzającego protestantyzm w swoich dobrach nazywał «bezbożnym wyrodkiem», «niesprawiedliwym drapieżcą», «wężem jadowitym» itp. W Upominaniu do ewanjelików w nader zręczny sposób starał się usprawiedliwić zburzenie zborów krakowskich z r. 1591. Zrzucając całą winę na ofiary tumultu, bagatelizował pogrom i wręcz wysławiał «od dzieci, od ultajstwa, od robacząt, na poły cudowne zboru obalenie» jako czyn miły Bogu, który nie życzy sobie istnienia «synagog heretyckich» po miastach. Pragnąc skłonić szlachtę do odstąpienia od uchwał konfederacji, S. odwoływał się do jej stanowych interesów, tłumaczył, iż pod osłoną ustawy z r. 1573 wślizgną się do Polski najbardziej radykalne odłamy reformacji. Swą agitacją, podkopującą wszelkie podstawy porządku społecznego, mogą one doprowadzić do wybuchu buntów chłopskich, podobnych do tych jakich widownią stały się Niemcy w l. 1524–5. Sugestywna argumentacja S-i, ubrana w klarowną polszczyznę, podkopywała niewątpliwie pokój wyznaniowy w państwie. Ostro też reagowali na nią różnowiercy, oskarżając, że w broszurze Proces konfederacjej, podburza on do wojny domowej na tle religijnym. Ich zaniepokojenie było tym większe, że S. należał już wówczas, jako kaznodzieja królewski, do grona najbliższych i wpływowych doradców Zygmunta III Wazy.
Drogę na dwór monarszy utorował S-dze w jakimś stopniu fakt, iż w okresie bezkrólewia po śmierci Stefana Batorego stanął on w opozycji do stanowiska politycznego, które zajęła większość jezuitów (w tym i samo kierownictwo zakonu), jak również znaczna część biskupów. Mazur z urodzenia i charakteru, S. nie cierpiał dynastii Habsburgów, stąd też był przeciwny kandydaturze arcyks. Maksymiliana. Na wieść o przybyciu do Gdańska królewicza szwedzkiego Zygmunta Wazy, S. wygłosił wręcz entuzjastyczne kazanie. Po zwycięstwie odniesionym przez Jana Zamoyskiego pod Byczyną (24 I 1588) napiętnował z ambony Habsburgów, jako tych, którzy «na karki wolnych jarzmo włożyć pragnęli […] i poczytywać nas za swe sługi chcieli». Tego drugiego kazania kierownictwo zakonu nigdy nie pozwoliło ogłosić drukiem (dopiero w r. 1981 został wydany jego polsko-łaciński konspekt). Widząc w S-dze politycznego adherenta, Zygmunt III Waza powołał go w styczniu 1588 na swój dwór w charakterze kaznodziei; spowiednikiem królewskim został Bernard Gołyński, także jezuita, podporządkowany S-dze. Obie te nominacje były oczywiście uzgodnione z władzami Tow. Jezusowego. Zygmunt III lubił rozmawiać ze swoim kaznodzieją, ufundował zakonowi kościół św. Piotra i Pawła w Krakowie, który otrzymał patrona po części ze względu na imię S-i. W r. 1598 przeniósł się S. do Warszawy (w ślad za królem). W r. 1597 kupił tamże kamienicę w pobliżu kolegiaty św. Jana na rezydencję jezuitów, zwaną później popularnie klasztorkiem. Z inspiracji S-i zaczęto budować w r. 1609 w Warszawie kościół jezuicki.
Wdzięczny za to wszystko S., choć udzielał królowi nauk moralnych, wskazówek oraz pouczeń, nie skąpił mu też i pochlebstw. Wynikały one jednak raczej z jego szczerego przekonania, aniżeli z wyrachowania właściwego innym dworzanom. W tych warunkach wzajemnego uznania rosło także znaczenie S-i na dworze; wykorzystywał je przede wszystkim w interesach Kościoła (a w tym i Tow. Jezusowego), które uważał za zbieżne z interesami katolickiego państwa. Mimo dużych wysiłków nie udało mu się jednak osiągnąć unieważnienia konfederacji «de religione». Wpłynął jedynie na to, że król przeciwstawiał się próbom uzupełnienia jej przepisami wykonawczymi. Jak wynika z relacji samych jezuitów (J. Wielewicki) S. podejmował energiczne starania, «aby przywódcy heretyków na przyszłość nie byli tak licznie posuwani na publiczne urzędy» i czynił to z dobrym rezultatem. W sumie jego działalność na dworze przysporzyła Kościołowi wielu możnych konwertytów, którzy bardziej dla kariery, niż z przekonania, porzucali protestantyzm. S. nie przejmował się jednak zbytnio motywami tych nawróceń, podobnie jak i faktem, że tak prowadzona polityka rozdawnictwa dóbr oraz urzędów popychała różnowierców do politycznej opozycji wobec króla. S. stale bowiem podkreślał, że podstawowym obowiązkiem katolickiego władcy jest obrona interesów Kościoła. Argumentację na ten temat, czerpaną głównie z dzieła R. Bellarmina „Disputationes de controversiis Christianae fidei” (1581) S. wzmacniał przykładami z polskiego życia politycznego, ukazując w Kazaniach na niedziele i święta (Kr. 1595) zgubne skutki wynikające z braku silnej władzy centralnej. Już wcześniej zresztą, w rozprawie O rządzie i jedności Kościoła Bożego, zalecał on monarchię jako najlepszą formę rządów.
Równocześnie S. dalej, piórem i słowem, pracował energicznie na rzecz unii Kościoła rzymskokatolickiego z prawosławnym. Wystąpił też w otoczeniu bpa łuckiego Bernarda Maciejowskiego na synodzie unijnym w Brześciu Lit. (1596). Opis jego przebiegu ogłosił w dziele Synod brzeski i jego obrona, zawierającym gorącą pochwałę unii, wydanym anonimowo w r. 1597 w Krakowie w języku polskim i t.r. w Wilnie w przekładzie unickiego bpa włodzimierskiego Hipacego Pocieja (Opisanie i oborona soboru ruskogo berestejskogo…). Spotkało się ono niezwłocznie z ostrą repliką („Apokrisis abo odpowiedź na książki o synodzie brzeskim…” 1597), wydaną przez autora ukrywającego się pod pseud. Christophor Philaleta (był nim brat czeski Marcin Broniewski). Choć autorstwo S-i zostało przez Philaleta z łatwością odkryte, to jednak kaznodzieja królewski nie odpowiedział na kontratak przeciwników unii (uczynił to za S-ę H. Pociej). Wszystkie te polemiki posiadały poważne reperkusje polityczne; cała twórczość S-i świadczy zresztą, iż oddzielenie spraw państwa od religii było wówczas w praktyce niemożliwe. Stąd też w Kazaniach sejmowych (wydanych w Krakowie w r. 1597 jako osobna część w zbiorze Kazania na niedziele i święta…) S-i znalazł tak silne odbicie wewnętrzny kryzys Rzpltej. Powstały one pod wrażeniem sejmu, który obradował w Warszawie od 10 II do 25 III 1597 i rozszedł się bez powzięcia uchwał. Jego obrady toczyły się wśród nieustannych awantur; ostatecznie posłowie nie tylko zlekceważyli sprawę reform systemu parlamentarnego, ale i nie uchwalili podatków koniecznych dla obrony Rzpltej. Przez parę stuleci widziano w dziełku S-i autentyczne kazania, jakie miał wygłosić na tym sejmie. Dopiero A. Berga (1916), a przede wszystkim S. Kot (1925), dowiedli, iż mamy tu do czynienia z traktatem politycznym, wkomponowanym w formę kazań. Mszę inaugurującą obrady sejmu 1597 r. odprawił bp kujawski Hieronim Rozdrażewski, lecz w diariuszu („Script. Rer. Pol.”, XX) nic nie wspomniano o kazaniu. Musiało ono przejść bez większego wrażenia, podobnie jak i następne kazania towarzyszące temu sejmowi. Trudno zaś sobie wyobrazić, aby podjęty przez S-ę atak na fundamenty wolności szlacheckich przeszedł bez echa ze strony przede wszystkim posłów. Nie znaczy to oczywiście, że do Kazań sejmowych nie mogły wejść pewne wcześniej już powstałe i naprawdę wygłoszone fragmenty (pierwsze kazanie na sejmie wygłosił S. 1 V 1572 w Warszawie). Pisząc swój traktat S. miał za sobą olbrzymią praktykę kaznodziejską, z której pozostało mu bez wątpienia sporo notatek czy nawet gotowych tekstów. W dziełku swym omawiał kolejno sześć najgroźniejszych chorób nękających Rzpltą: brak miłości ojczyzny, kłótnie wewnętrzne, tolerowanie herezji, osłabienie władzy monarszej, złe prawa, wreszcie «grzechy i złości jawne».
W dość konsekwentnym programie, zawartym w Kazaniach, na czoło wysuwają się postulaty odbudowy dwóch zasadniczych źródeł potęgi państwa: niepodzielności władzy monarchy w sprawach świeckich i wyłączności Kościoła katolickiego w kwestiach wiary. Wiązało się to z założeniem S-i, iż król jest wyłącznym źródłem prawa i nikt, nawet jego doradcy zgromadzeni w senacie, nie mogą mu się sprzeciwiać. Taki model władzy monarszej zbliżał się do teorii i praktyki państwa absolutnego, które realizowano na zachodzie Europy. Zdaniem S-i izba poselska nie jest w stanie uporać się z poważnymi obowiązkami, które na siebie wzięła. Powierzanie jej zaś odpowiedzialności za losy Rzpltej naraża państwo polsko-litewskie na poważne niebezpieczeństwo, ponieważ posłowie są pozbawieni doświadczenia i wiedzy politycznej. Dlatego też S. chciałby odebrać szlachcie większość uzyskanych w XV i XVI w. przywilejów, z «neminem captivabimus» na czele. To samo dotyczy całkowicie bezprawnego, wg S-i, udziału tego stanu w elekcji królów. Monarchowie otrzymują bowiem swoją władzę przy ołtarzu od kapłana. Z pewnych aluzji można się domyślać, iż S. pragnąłby na miejsce wolnej elekcji wprowadzić dziedziczność tronu.
Kaznodzieję królewskiego niesłychanie oburzał fakt, iż szlachta nie tylko uzurpuje sobie kompetencje przysługujące wyłącznie królowi, ale i narusza przywileje duchowieństwa, uciska zaś – nie zważając na naukę Kościoła o miłości bliźniego – stany miejski i kmiecy, słowem podkopuje równowagę społeczną w państwie. O ciężkiej doli poddanych pisał on parokrotnie już w Kazaniach na niedziele i święta. Gorzkie uwagi poświęcone stosunkom społecznym na wsi, zawarte w pierwszym wydaniu Kazań (1597), rozbudował znacznie w ich trzeciej edycji (1610), gdzie dodał również postulat zniesienia sądownictwa patrymonialnego, które zdawało włościan na łaskę i niełaskę szlachty. Żądanie zapewnienia chłopom apelacji do sądów królewskich (zniesionej w r. 1518) było zresztą zgodne z ogólnym modelem katolickiego absolutyzmu, który zakładał opiekę państwa nad plebejuszami, zarówno w miastach, jak i na wsi.
Nic nie wskazuje na to, aby współcześni S-dze dostrzegli w Kazaniach sejmowych traktat polityczny, zawierający program radykalnej reformy ustroju Rzplitej. Nie wspominano o nich nawet w latach rokoszu Mikołaja Zebrzydowskiego (1606–9), choć mogłyby służyć za materiał dowodowy dla wystąpień antyjezuickich, których wówczas nie brakowało. Nienawistne szlachcie poglądy polityczne S-i łatwiej było czerpać z ulotnych broszur antyróżnowierczych czy z jego kazań, aniżeli z grubych i drogich pism zbiorowych, przeznaczonych – o czym informują ówczesne źródła kościelne – jako pomoc kaznodziejska dla duchowieństwa. Aż do schyłku XVIII w. nie ukazało się osobne wydanie Kazań sejmowych; za życia S-i były one dołączane poza Kazaniami na niedziele i święta… (z r. 1597), do Kazań o siedmi sakramentach (Kr. 1600), czy Kazań przygodnych (Kr. 1610). Podobnie rzecz się miała i po zgonie S-i; pierwsza osobna edycja tego utworu wyszła dopiero w r. 1792, (Kazania sejmowe ks. Piotra Skargi S. J. w obecności Zygmunta III miane, W.), kiedy to ujrzano w S-dze natchnionego proroka, który dostrzegł możliwość utraty niepodległości.
Swą działalnością kaznodziejską i polemiczną naraził się S. także wpływowym kołom katolickim. Nie była mu przychylna część duchowieństwa diecezjalnego urażona zarzutami chciwości na dobra materialne oraz wymawianiem mu braku gorliwości i skuteczności w walce z herezją. Na tym właśnie tle doszło do starcia S-i z archiprezbiterem kościoła Najśw. Panny Marii w Krakowie, ks. Hieronimem Powodowskim, który w dziełku „Speculum clericorum” (Kr. 1604) zarzucał S-dze, iż wtóruje protestantom w narzekaniach na dziesięcinę oraz twierdzi, jakoby była ona nadużyciem nie znajdującym uzasadnienia ani w prawie kanonicznym ani zwyczajowym. Nie posiadał również S. zbyt wielu sympatyków w gronie ludzi skupionych wokół kanclerza kor. Jana Zamoyskiego, tzw. polityków. Skoro bowiem zakładali oni nadrzędność interesów państwa nad celami Kościoła katolickiego i byli przeciwni stosowaniu przymusu w sprawach wiary, nie mogły im odpowiadać ostre ataki królewskiego kaznodziei na konfederację warszawską «de religione» ani też krytyka zasad tolerancji wyznaniowej. S. w swoich pismach wielokrotnie przypominał, że «politycy» mają rozum «ziemski, bydlęcy, diabelski». Osobiste stosunki S-i i Zamoyskiego, oparte na wzajemnym szacunku, kształtowały się jednak poprawnie i były utrzymane w granicach kurtuazji. Co więcej w okresach konfliktów kanclerza z królem S. służył nie bez powodzenia za pośrednika. Spłacając niejako zaciągnięty w ten sposób dług wdzięczności, Zamoyski napisał w r. 1604 na prośbę S-i do króla Jakuba I list, w którym wstawiał się za prześladowanymi w Anglii jezuitami. Nie omieszkał jednak dodać, iż nie akceptuje ich wtrącania się do polityki. A właśnie na dworze polskim działalność polityczna jezuitów (ze S-ą na czele) przyczyniała się w oczywisty sposób do zaostrzania konfliktu między opozycją a stronnictwem regalistycznym i samym królem. Zygmunt III daremnie starał się go rozładować wysyłając w marcu 1606 do woj. krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego właśnie S-ę. Król liczył na autorytet i wymowę swego kaznodziei, przede wszystkim jednak na przyjaźń dla jezuitów oraz zelotyzm katolicki, z których znany był Zebrzydowski. Spotkanie w Lanckoronie nie przyniosło jednak żadnych pozytywnych rezultatów.
Szansę uniknięcia nabrzmiewającej wojny domowej widziano także w częściowym przynajmniej zaspokojeniu pretensji różnowierców, co odciągnęłoby ich z obozu opozycji. Protestanci domagali się uchwalenia konstytucji o tumultach, mającej zapobiegać pogromom wyznaniowym po miastach. Gotowy projekt ustawy, przewidującej surowe kary dla ich inicjatorów oraz uczestników, zyskał aprobatę znacznej części posłów katolickich. Miał on zostać uchwalony przez sejm, którego obrady rozpoczęte w Warszawie 7 III 1606, dobiegały już końca. Kronikarz zakonny Jan Wielewicki twierdzi jednak, że Zygmunt III, powodowany skrupułami religijnymi, dał go jeszcze do przejrzenia swemu kaznodziei (a więc S-dze) i spowiednikowi (Fryderykowi Bartschowi). «Badali ojcowie i odkryli zdradę…». Jezuici znaleźli w projekcie ustawy punkty, które nie tylko nakazywały tolerowanie herezji, ale nawet – ich zdaniem – jej poparcie i obronę. Nie zważając na późną porę S. i Bartsch, ruszyli do mieszkań i kwater biskupów, jak również katolickich posłów i senatorów, aby ich skłonić do zdecydowanego sprzeciwu wobec konstytucji o tumultach. W rezultacie sejm został 18 IV 1606 zerwany, a większość różnowierców poparła obóz Zebrzydowskiego. Tym samym doszło niebawem do wybuchu rokoszu, który przeszedł do historii pod nazwą sandomierskiego. Jego uczestnicy, po kazaniu wygłoszonym przez S-ę na zjeździe regalistów w Wiślicy (17 IX 1606), obdarzyli go mianem «największego wichrzyciela Rzeczypospolitej». Powtórzyli tę opinię nowożytni historycy polscy z W. Sobieskim na czele. Ostatnio wsparł ją H. Wisner, który przypominając, iż Zygmunt III nie zawsze zwykł był się liczyć ze stanowiskiem Kościoła, wyraził sugestię, iż relacja Wielewickiego, jakoby to król zasięgał opinii jezuitów, powstała, aby ich osłonić «przed zarzutem mieszania się w sprawy doczesne», a w istocie S. działał z własnej inicjatywy. Można jednak dopuścić i taką możliwość, że Zygmunt III oddając w ręce S-i (i Bartscha) skrypt konstytucji, skazywał ją z góry (może świadomie?) na utrącenie. Znając opinie S-i o konfederacji warszawskiej z r. 1573, król nie mógł się spodziewać, iż wyrazi on aprobatę dla uchwalenia przepisów wykonawczych do tej «piekielnej» ustawy. Być może więc Zygmunt III, świadom nieustępliwości swego kaznodziei w kwestiach wiary, wykorzystał ją do zerwania pertraktacji z opozycją, aby móc przystąpić do militarnych rozstrzygnięć.
Zwolennicy rokoszu Zebrzydowskiego domagali się usunięcia jezuitów z dworu królewskiego, ograniczenia liczby ich kolegiów a nawet wygnania obcych członków tego zakonu z Polski. Działając nader aktywnie słowem i piórem S. bronił więc równocześnie sprawy Tow. Jezusowego, polityki króla oraz – własnej osoby. W latach rokoszu ukazał się anonimowy pamflet pt. „Jezuita” jemu właśnie poświęcony. S-ę piętnowano jako plebejusza, który powinien był w Grójcu «karmić świnie» zamiast przebywać na dworze, gdzie jest złym duchem króla, ponieważ zachęca go, aby rządził na sposób absolutny. Zarówno różnowiercy, jak i przywiązani do swobód stanowych katolicy, życzyli S-dze, aby «w pętach tureckich nauczył się wiedzieć, co to absolutum dominium, a nam o tym nie pisał». S. replikował na te wszystkie zarzuty szybko, ostro i gwałtownie, pisząc kilka broszur polemicznych, z których tylko część ukazała się drukiem. W tych ostatnich, takich jak Na artykuł o jezuitach Zjazdu sędomierskiego […] odpowiedź (Kr. 1606; poszerzone wyd. kazania z 17 IX t.r.), Próba Zakonu Societatis Jesu (Kr. 1607) czy Discurs na confoederacją (Kr. 1607) raz jeszcze powtórzył swoje zarzuty przeciwko gwarantującej tolerancję uchwale z r. 1573. W rękopisie pozostały (aż po w. XX) dwa jego utwory pisane z iście dziennikarską swadą. W pierwszym z nich zatytułowanym Otóż tobie rokosz (ogłosił J. Czubek w: „Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego”, Kr. 1918 II 35–40), S. zwracał się wprost do jego przywódcy, Zebrzydowskiego, zarzucając wielmoży, że powodowany prywatą oraz urażoną ambicją powstał przeciwko królowi, przez co «ojczyznę naszą miłą i spokojną w wielkie niepokoje i niebezpieczeństwa zawiódł». Drugi z utworów (Wsiadanie na rokosz P. Uporskiego, któremu odradza P. Rozumowski; tamże s. 74–8) został napisany w formie dialogu. Regalista daremnie usiłuje powstrzymać Pana Uporskiego przed przyłączeniem się do buntu; ten bowiem na wszystkie racjonalne argumenty odpowiada z niezmiennym uporem; «Przed się ja na rokosz jadę».
Podobnie jak w Kazaniach sejmowych, tak i w antyrokoszowej publicystyce S-i, występuje dążność do konkretyzacji treści abstrakcyjnych (w tym przypadku konfliktu ideałów «złotej wolności» z kontrreformacyjnym modelem państwa absolutnego), obrazowość stylu, wreszcie sięganie do swoistej frazeologii ludowej (m.in. do porównań z zakresu codziennego życia gospodarskiego). S. używał bardzo często sugestywnych przeciwstawień, z upodobaniem sięgał do malowniczych obrazów i porównań. Autora tych anonimowych pamfletów zdradzała więc nie tylko ich treść czy namiętna obrona Tow. Jezusowego, ale i sam styl. Kiedy jednak okazało się, że plany wzmocnienia władzy monarszej w Polsce spaliły na panewce, zakon uznał za stosowne wycofanie się z tak manifestacyjnego dla nich poparcia. Niebawem odczuł to na sobie i sam S. Na wyraźne polecenie przełożonego polskiej prowincji jezuitów Piotra Fabrycego, III wydanie Kazań sejmowych, ogłoszone w r. 1610 (w tomie Kazania przygodne), ukazało się bez kazania VI O monarchijej i królestwie. Usunięto lub przerobiono również te partie innych kazań S-i z wydania I, które piętnowały ograniczenie władzy królewskiej lub były utrzymane w ostrym i napastliwym tonie wobec posłów szlacheckich. Już zresztą w streszczeniu Kazań sejmowych, które wyszło w Krakowie w r. 1610 pt. Wzywanie do pokuty obywatelów Korony Polskiej i W. Księstwa Litewskiego, wywody na temat konieczności wzmocnienia władzy centralnej zostały skrócone do minimum.
Ogłaszając drukiem swoje kazania okolicznościowe (jak Wsiadanie na wojnę… z r. 1601, z okazji wyruszenia króla do wojska w Inflantach (Kr. 1602), czy Na moskiewskie zwycięstwo kazanie…, ), S. nie przerwał polemiki ze zwolennikami Kościoła prawosławnego. Spośród zaś różnowierców najostrzej i najczęściej zwalczał braci polskich (arian), których uważał za najgroźniejszych pod względem dogmatycznym przeciwników katolicyzmu. Polskich antytrynitarzy atakowały takie rozprawki S-i, jak: Zawstydzenie arianów (Kr. 1604) czy Wtóre zawstydzenie arianów (Kr. 1608), w których wykluczał ich z grona chrześcijan, imputując braciom polskim pokrewieństwo dogmatyczne z wyznawcami islamu. Łączyło się to z oskarżeniem o gotowość do zdrady politycznej na rzecz imperium tureckiego (był to zresztą zarzut występujący w całej polemice antyariańskiej). Aktualnym potrzebom walki z herezją podporządkował S. także i opracowany przez siebie przekład dzieła C. Baroniusa „Annales ecclesiastici” („Roczne dzieje kościelne…”, Kr. 1603). Skracając i opuszczając wiele z oryginalnego tekstu, wysuwał równocześnie na plan pierwszy informacje o walce kolejnych synodów z wyznawcami herezji i prześladowaniach zwolenników papiestwa przez ludzi, których uważał za prekursorów protestantyzmu. Pisząc jednak ogólnie o karaniu różnowierców, S. nigdzie nie określał, jakie rodzaje kar ma tu na myśli. Liczył się bowiem z przywilejami stanowymi szlachty, nie tracił też nadziei na pozyskanie opornych protestantów na drodze propagandy, przekupstwa czy przykładu osobistego. W sumie więc zapatrywania S-i na tolerancję zbliżały go raczej do poglądów teologa jezuickiego Marcina Becanusa aniżeli do zapatrywań Bellarmina. S. uznawał bowiem ograniczoną tolerancję za dopuszczalną, widząc w niej wszakże jedynie tymczasowe rozwiązanie.
S. lubił podkreślać, że z pobytu na dworze królewskim nie czerpał żadnych osobistych korzyści. Pobierał stosunkowo niewielką pensję roczną (1 032 złp.), wiadomo jednak że Zygmunt III obdarzał jego rodzinę licznymi łaskami w postaci arend, stałego zaopatrzenia z żup królewskich czy wreszcie wspomnianego już potwierdzenia szlachectwa. Jego siostrzeńca. Jana Skargę Czarnolaskiego, uczynił jednym ze swoich sekretarzy oraz burgrabią królewskim. Ponieważ używał on nazwiska Skarga i brał udział w procesie Żydów pułtuskich, oskarżonych o profanację hostii (1596), przeto współcześni historycy francuscy (J. Delumeau, L. Poliakov) obwiniają o to niesłusznie królewskiego kaznodzieję.
Śmierć zastała S-ę w czasie pisania traktatu o cnotach chrześcijańskich. Do ostatka niemal był też czynny jako kaznodzieja. Dopiero bowiem 5 IV 1612 król zwolnił go z obowiązków na dworze. Dn. 22 IV t.r. (w pierwszy dzień Wielkiejnocy) S. wygłosił ostatnie w swoim życiu kazanie, żegnając się z całym dworem. W czerwcu 1612 przyjechał do Krakowa, gdzie zmarł 27 IX 1612. Pogrzeb, na którym kazanie wygłosił dominikanin Fabian Birkowski (ogłoszone pt. „Kazanie na pogrzebie […] wielkiego kaznodzieje” Kr. 1612) odbył się 28 IX; S. został pochowany w jezuickim kościele św. Piotra i Pawła, gdzie z czasem utworzono poświęconą mu osobną kryptę – mauzoleum. Pogłoski, jakoby S. zmarł w letargu, co miało uniemożliwić starania o jego beatyfikcję, wydają się być pozbawione podstaw.
Dzięki zawartym w Kazaniach sejmowych wizjom upadku Polski S. został w dobie rozbiorów uznany za proroka narodowej klęski. Do zbudowania tej legendy przyczynił się zarówno Adam Mickiewicz (wykłady paryskie, 25 VI 1841), jak i Jan Matejko (obrazem „Kazanie Skargi”, 1864), a znalazła ona później wyraz w literaturze i sztukach pięknych; m.in. Jan Bełcikowski wydał w r. 1912 dramat pt. „Piotr Skarga” (1912), Oskar Sosnowski wyrzeźbił jego postać w białym marmurze (1869; obecnie w kościele św. Piotra i Pawła w Kr.), Jan Tombiński zaś popiersie (1912, tamże). W r. 1884, podczas uroczystych obchodów trzechsetlecia Arcybractwa Miłosierdzia w Krakowie, wybito medal z podobizną S-i.
Obok kilku wydań komentowanych Kazań sejmowych S-i (w całości i wyborze, ostatnie w r. 1995 w ramach Biblioteki Narodowej, I, 70) wznowione zostały: Żywoty świętych starego i nowego zakonu, wybór 1 i 2, Oprac. M. Kozielski, Kr. 1994 i 1995, Żywoty świętych polskich, Kr. 1986, Wzywanie do pokuty, w: Kazania sejmowe i Wzywanie do pokuty…, Oprac. M. Korolko, W. 1985, Dyskurs na konfederacyją oraz Upominanie do ewanjelików, w: Korolko M., „Klejnot swobodnego sumienia”, W. 1974.
Najdawniejszą podobizną S-i jest sztych C. de Mallery z pocz. w. XVII, olejne portrety pochodzące z w. XVII znajdują się m.in. w refektarzu klasztoru jezuitów przy kościele św. Barbary w Kr. i w Galerii Wilanowskiej Muz. Narod. (fot. – Portrety osobistości pol. Katalog) oraz w Muzeum Historii i Etnografii w Wil. (reprod. w: Vilniaus Universitetas daileje, Vilnius 1986 nr 66); Zestawienie podobizn S-i w: J. Sygański, Działalność ks. Piotra Skargi…, Katalog portretów osobistości polskich i obcych w Polsce działających, W. 1994 IV; – Najpełniejszą bibliogr. prac dotyczących S-i zawiera Hagiografia pol., II, stąd też w poniższym zestawieniu uwzględniono z dawniejszych jedynie najważniejsze opracowania oraz (w wyborze) te książki i artykuły o S-dze, które ukazały się po r. 1968; – Estreicher; Nowy Korbut; Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Oprac. L. Grzebień, Kr. 1996; Filoz. w Pol. Słown.; Grzebień L., Słownik jezuitów polskich, Kr. 1993 X (mszp. powiel.); Pisarze staropolscy. Sylwetki, Pod red. S. Grzeszczuka, W. 1997 II; Słown. Pol. Teologów Katol., IV; Fros H., Sowa F., Twoje imię. Przewodnik onomastyczno-hagiograficzny, Kr. 1975 s. 43; Katalog zabytków sztuki w Pol., IV/2, IV/3 (Kraków, kościoły i klasztory Śródmieścia 1–2); – Baranowski W., Z badań nad ludową recepcją „Żywotów świętych”, „Lud” T. 54: 1970 s. 87–114; Barycz H., Z dziejów jednej książki, w: tegoż, Z epoki renesansu, reformacji i baroku, W. 1971; Berga A., Un prédicateur de la cour de Pologne sous Sigismond III, Pierre Skarga, Paris 1916; Bobrzyński M., „Kazania sejmowe” Skargi, w: tegoż, Szkice i studia historyczne, Kr. 1922 II; Byliński J., Marcin Broniewski – trybun szlachty wielkopolskiej w czasach Zygmunta III, Wr. 1994; Chrzanowski I., Kult Skargi w Polsce, w: tegoż, Optymizm i pesymizm polski, W. 1971; Dziechcińska H., Les composants médiévaux et renaissants dans l’hagiographie en Pologne: l’exemple de Piotr Skarga, „Ricerche Slavistiche” Vol. 37: 1990; taż, „Żywoty Świętych” Piotra Skargi na tle biografistyki renesansowej, w: taż, Biografistyka staropolska w latach 1476–1627 (Kierunki i odmiany), Wr. 1971; Głuszek L., Losy fundacji Piotra Skargi. Z dziejów grójeckiego szpitala, „Szpitalnictwo Polskie” T. 18: 1974 nr 4; Grabowski T., Piotr Skarga na tle katolickiej literatury religijnej w Polsce wieku XVI, Kr. 1912; Herman S., Wojna i żołnierze w okresie kontrreformacji (do roku 1648), Zielona Góra 1983; Hernas C., Barok, W. 1976; Historia sejmu polskiego, T. 1: do schyłku szlacheckiej Rzeczypospolitej, Pod red. J. Michalskiego, W. 1984; Jezuici a kultura polska, Pod red. L. Grzebienia i S. Obirka, Kr. 1993; Jobert A., Od Lutra do Mohyły, W. 1994; Korewa J., Z dziejów diecezji warmińskiej w. XVI, P. 1965; Korolko M., O prozie „Kazań sejmowych” Piotra Skargi, W. 1971; Kościelny P., Różnowiercy w kazaniach Piotra Skargi, Zesz. Nauk. Uniw. Szczecińskiego, Nr 41: Szczecińskie Studia Hist., Nr 2, [Szczecin] 1990; Kot S., [Wstęp do] Kazań sejmowych P. Skargi, W. 1925 i 1929 (B. Narod., I 70); Łempicki S., Mecenat wielkiego kanclerza, W. 1980; Maleszyńscy D. C. i J., Nienawiść i literatura, czyli nieznośna lekkość słów, w: Dwór mający w sobie osoby i mózgi rozmaite. Studia z dziejów literatury i sztuki, Pod red. B. Sienkiewicz i B. Judkowiak, P. 1991; Mitana T., Religijność Skargi, Kr. 1922; Obirek S., Jezuici na dworach Batorego i Wazów 1580–1668, Kr. 1996; tenże, Jezuici w Rzeczypospolitej Obojga Narodów w latach 1564–1668, Kr. 1996; tenże, Wizja kościoła i państwa w kazaniach ks. Piotra Skargi SI, Kr. 1994; Piechnik L., Początki Akademii Wileńskiej, 1570–1599, Rzym 1984; Radoń S., Z dziejów polemiki antyariańskiej w Polsce XVI–XVII wieku, Kr. 1993; Sobieski W., Czy Skarga był turbatorem ojczyzny?, w: tenże, Studia historyczne, Lw. 1912; Starnawski J., Piotr Skarga w legendzie wieków, ,,Pam. Liter.” R. 60: 1969 z. 3; Sygański J., Działalność kaznodziejska ks. Piotra Skargi T.J. na tle jego listów, 1566–1610, Kr. 1912; Szczerbicka-Ślęk L., W kręgu Klio i Kalliope. Staropolska epika historyczna, Wr. 1973; Tazbir J., Kazanie Skargi Jana Matejki, w: Sztuka i historia. Mater. Sesji Stow. Historyków Sztuki, Kr. 1992; tenże, Piotr Skarga, szermierz kontrreformacji, W. 1978, Wyd. 2, W. 1983; tenże, [przy współudziale M. Korolki], Wstęp do Kazań sejmowych P. Skargi, Wr. 1995; Tretiak J., Piotr Skarga w dziejach i literaturze unii brzeskiej, Kr. 1912; Tyrawa J., Piotr Skarga – świadomość posłannictwa Polski, w: Polska teologia narodu, Pod red. C. S. Bartnika, L. 1986; Unia brzeska: geneza, dzieje i konsekwencje w kulturze narodów słowiańskich, Pod red. R. Łużnego, F. Ziejki i A. Kępińskiego, Kr. 1996; Vircioroveanu M., Mihai Viteazul in predica jezuitului Piotr Skarga, „Biserica Orthodoxa Romana” Vol. 93: 1975 nr 5–6; Węgier J., Polemika księdza Piotra Skargi z Danielem Cramerem ze Szczecina, „Przegl. Zachodniopomorski” R. 16: 1972 z. 2; Windakiewicz S., Piotr Skarga, Kr. 1925; Wisner H., Zygmunt III Waza, Wr. 1991; – Filozofia i Myśl Społeczna XVI wieku, Oprac. L. Szczucki, W. 1978 (700 lat myśli polskiej); Kazanie Piotra Skargi po bitwie pod Byczyną, Oprac. J. Domański i J. Tazbir, „Odr. i Reform. w Pol.” T. 26: 1981; List Piotra Skargi do Jana Zbigniewa Ossolińskiego (1594), tamże T. 21: 1976; Listy ks. Piotra Skargi T.J. z lat 1566–1610, Wyd. J. Sygański, Kr. 1912; Mai A., Epistolarum ad Nicolaum Thomicium libri decem. Spicilegium Romanum, Romae 1842 VIII 423–4; – Rutkowski H., Szlachectwo Piotra Skargi, „Odr. i Reform. w Pol.” T. 42 [w druku].
Janusz Tazbir